wtorek, 14 maja 2013

6. Louis cz.2

~Oczami [T.I.]~
-Budzi się- dotarły do mnie takie krzyki ale jakby z innego pokoju. Otworzyłam powieki i zobaczyłam Louisa. Wszystko mi się przypomniało. Na sam ten obraz łzy zaczęły napływać mi do oczu. Same. Dałam im popłynąć. Ale dlaczego lekarze są tak beznadziejni. Chciałam umrzeć a oni co kurwa. Powiedziałam:
-Louis spierdalaj to przez ciebie teraz tu leżę. Zmarnowałeś moje życie. Odejdź nienawidzę Ciebie.
-Ale ja cię przepraszam- uklęknął na kolano- [T.I.][T.N.] czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i wyjdziesz za mnie???- Zamurowało mnie. Kochałam go i widziałam że żałował.
- Tak Louis kocham cię.
-Ja ciebie też.

Jestem szczęśliwa z Louisem. Wychowujemy synka i jesteśmy po ślubie.  Jeszcze wtedy nie wiedziałam że nad nami zapanuje burza...
*Rok później*
Mały Louis miał już 2,5 roku. Z Louisem układało mi się dobrze. Nagle ktoś zadzwonił do domu. Otworzyłam. Moim oczą ukazała się piękna brunetka.
- A ty to kto- bezczelnie się mnie zapytała.
- Żona Louisa a ty jak można wiedzieć?
- Eleanor. To on ma żonę? A to cham. Kiedy się go spytałam czy ma kogoś mówił mi że nie ma nikogo a po tym się ze mną przespał. Przepraszam serio nie wiedziałam że ma żonę.
- Że co Louis spał z tobą. Tobie wybaczam bo skąd miałaś wiedzieć ale temu łajdakowi nie wybaczę.
Zaprosiłam El do domu. Na szczęście nie było Louisa więc opowiedziałam jej o tym jak mnie już wcześniej skrzywdził i o moim samobójstwie które się nie udało. Emocje wzięły górę i momentami byłam w objęciach Eleanor. Na serio ją polubiłam. Nagle do domu wszedł Louis.
-Hej kochanie.
-Kochanie!? Po tym co mi zrobiłeś masz czelność jeszcze tak do mnie mówić!!!???- znów polały się łzy.
- Niby co?
-To coś to Eleanor siedzi tu na kanapie i właśnie mi oznajmiła że jest w ciąży. Zgadnij z kim...
-No nie wiem.
-Teraz udajesz głupa. Z tobą sukinsynie. Znów mnie zraniłeś. A obiecałeś.
~Oczami Louisa~
Kurde to była wpadka. Nie sądziłem że El tu przyjdzie a tymbardziej że ma w drodze moje dziecko. [T.I.] mi nigdy nie wybaczy. ~[T.I.]~
Wzięłam noża i jednym sprawnym ruchem po prostu podcięłam sobie gardło. Nie miałam siły na tę kłótnię. Umarłam. Eleanor płakała pomimo tego że znałyśmy się kilka minut temu. Louis wyszedł a ja jako duch za nim. Poszedł na most. Krzyknął na cały park "kocham cię [T.I.]" po czym skoczył. Zaraz już jako duch był przy mnie. Małym Louiskiem opiekowała się Eleanor. A ja i Louis żyliśmy w niebie. Na zawsze razem.

Hej! Dziś mam wenę i oto ukazała się druga część Louisa. Zresztą rano wyszła część pierwsza. Pozdrawiam Ania.
                               

1 komentarz: